Awangarda to największa galeria w obrębie
BWA Wrocław (ponad 1000 metrów kwadratowych powierzchni wystawienniczej).
Mieści się w dawnym
pałacu Hatzfeldów, który po wojennych zniszczeniach, został zachowany
jako "żywa ruina" i przystosowany do prezentowania sztuki
współczesnej. Galeria stara się pokazywać sztukę możliwie aktualną,
nie uciekając przed
tematami kontrowersyjnymi. Charakter budynku pozwala na ekspozycję
jednocześnie nawet kilku wystaw, dzięki czemu w Awangardzie w ciągu
roku jest ich
około pięćdziesięciu. Upowszechnia m. in. klasykę sztuki współczesnej,
sztukę zaangażowaną społecznie, polski komiks niezależny, europejską
i polską sztukę video oraz fotografię.
Podczas zwiedzania wystawa miała temat "Urwany Film" i była stworzona pod Festiwal Filmowy T-Mobile Nowe Horyzonty.
A to nocne zwiedzanie było z cyklu spaceru z Gazetą Wyborczą ...
"Zarezerwujcie czas na sobotni wieczór.
Pójdziemy z wizytą do króla, bo trzeba jednak zobaczyć, czy Wrocław wart
pałaca. A nawet kilku. A przy okazji przespacerujemy się nocką po
Wrocku.
Spotkamy się o godz. 19 pod pałacem Hatzfeldtów przy
ul. Wita Stwosza. Będą nas gościli wprawdzie tylko książęta, ale potężni
jak królowie oraz malarz i rysownik Paweł Jarodzki.
To
szczególne miejsce - z jednej strony bardzo nobliwe, bo pałac był m.in.
siedzibą ważnych urzędów państwowych, a dzisiaj jest renomowaną galerią
,
z drugiej jednak ma frywolną przeszłość. To tu bawił się wesoło ze
swoją świtą książę Hieronim Bonaparte i tu pewna hrabina poświęcała się
dla ojczyzny równie ofiarnie jak pani Walewska. Co tu ukrywać, pałac
stał się widownią gorszących hulanek, drogo kosztujących wrocławskich
mieszczan. Na uczty wesołego księcia musieli dostarczać po 250 butelek
najlepszych win. Francuzi niczym innym nie chcieli gasić pragnienia, bo,
jak powiadali, "nawet św. Marcin pijał wino, wodę zostawiając młynom".
Dzisiaj wino też się leje, głównie na wernisażach, i też można się tu
zrujnować. Co pokaże Paweł Jarodzki.
Potem spacerkiem
powędrujemy do kamienicy Pod Złotym Słońcem, która gościła koronowane
głowy, choć ostatnio stałą się siedzibą zwykłego szlachcica (ale polski
szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie), złożymy wizytę bogatemu
patrycjuszowi (a co, my wrocławianie nie jesteśmy warci pałacu) i na
końcu pojawimy się w Pałacu Królewskim.
Przylega do niego
piękny ogród, urządzony w stylu barokowym, z fontanną i rzeźbami
przedstawiającymi personifikacje czterech pór roku, dobre miejsce na
wrocławską wieczorynkę. Będzie czekał na nas gospodarz pałacu, dr Maciej
Łagiewski. Obiecał, że pokaże swoją nową brykę! My z kolei pokażemy
złoto, najlepszą wrocławską lokatę.